Przyszła jesień, rok szkolny, ogrom nauki więc od czasu do czasu trzeba się zrelaksować,a przy okazji zadbać o siebie. Wczoraj wybrałam się na zabieg mikrodermabrazji. Nie jest to moje pierwsze doświadczenie z tym zabiegiem, powtarzam go już od kilku lat. Najlepiej wykonywać go jesienią, kiedy nasza skóra nie jest już tak silnie narażona na działanie promieniu UV! Zainteresowani? Zapraszam!
Według Wikipedii mikrodermabrazjato: pielęgnacyjny zabiegkosmetyczny, polegający na ścieraniu kolejnych warstw naskórka przez precyzyjnie kontrolowany strumień mikrokryształków. Mikropeeling kontrolowany jest jedną z wielu metod mechanicznego złuszczania naskórka. Polega na usunięciu - ścieraniu warstwy rogowej naskórka za pomocą specjalnego urządzenia.
Wyróżniamy trzy rodzaje mikrodermabrazji:
korundową,
diamentową,
tlenową.
Ja miałam robioną jedynie diamentową. Mikrodermabrazja diamentowapolega na ścieraniu warstwy naskórka przy pomocy głowicdiamentowych, metoda bezpyłowa dla skór delikatnych wrażliwych, alergicznych.
Jakie problemy pomaga zwalczyć nam mikrodermabrazja?
trądzik,
piegi i przebarwienia,
rozstępy,
blizny,
zmarszczki,
wiotka skóra,
zmiany potrądzikowe.
Moje wrażenia?
Zabieg jest w miarę bezbolesny. W miejscach gdzie skóra jest cienka możemy odczuć delikatne pieczenie. Skóra jest zasysana przez "odkurzacz". Po starciu naskórka kosmetyczka nakłada na naszą cerę dobraną odpowiednio ampułkę oraz maseczkę. Następnie specjalną głowicą kosmetyk jest wprowadzany w głębsze warstwy skóry. Po zabiegu nie należy już maltretować swojej skóry, nie nakładać makijażu, nie wyciskać. Skóra jest gładka i odżywiona. Dla lepszego efektu najlepiej wykonać serię zabiegów. Około tydzień po zabiegu skóra będzie delikatnie się złuszczać, wtedy najlepiej zrobić delikatny peeling. Po serii zabiegów skóra jest gładka, blizny są wygładzone, a zaczerwienienia znikają.